niedziela, 17 marca 2019

Hisone to Masotan

Witajcie!

Ostatnio wyczekując na kolejny odcinek One Piece (oglądam na bieżąco w japońskiej telewizji co z wliczeniem strefy czasowej jest trochę chore ale co tam) postanowiłem sprawdzić kolejny tytuł z oferty Netflix i tym razem padło na Hisone to Masotan(albo HisoMaso jak kto woli).

Seria opowiada losy pary pilotka-smok którzy (razem z innymi drugoplanowymi postaciami) muszą stanąć do misji od której zależą losy Japonii. Jaki jest myk? Otóż smoki czy też Transformujące Organizmy Latające są ukrywane pod strojami samolotów. Smok taki więc pożera pilotkę,osiąga z nią "jedność" i jest przez nią sterowany od środka dzięki technologii i wierze w siebie nawzajem.
Następnie smok wzlatuje w powietrze i transformuje się w samolot.

Skoro już brzmi ta seria wystarczająco "japońsko" i "anime" to czas na pozostałe aspekty.
Kreska bardzo kojarzy mi się z Nichijou chociaż nie widzę związku pomiędzy nimi. Animacja za to jest dosyć dobra (jak to Bones) i często widać typowo gagowe elementy-pomimo poważnej sytuacji (no bycia pilotem smoka to nic zabawnego) wszystko jest przykryte płaszczem komedii.
Opening jest ładny ale w mózgu zostaje ending- chwytliwa francuska nuta.


Niestety seria jest dosyć przewidywalna i tylko biernie oglądasz czekając na to co wiesz od dwóch odcinków. Dobre na sobotnie(albo niedzielne) popołudnie. Te 12 odcinków zlatuje szybko i wchodzi gładziej niż niektóre weekendowe napoje. Ale to tylko na raz. Drugi raz nie chce się tego raczej oglądać.

Ostatecznie daję serii 7/10 bo jest parę niedociągnięć( z mojego punktu widzenia) ale da się to oglądać.




Brak komentarzy:

Prześlij komentarz

Uwaga: tylko uczestnik tego bloga może przesyłać komentarze.