piątek, 30 sierpnia 2013

Air

Są serie dobre złe i takie które po prostu są. Do tych ostatnich ostatnich zaliczyć mogę ostatnio obejrzaną przeze mnie serię o tytule Air.

Seria ta opowiada o Yukito Kunisakim,wędrownego lalkarza,który trafia do pewnego małego nadmorskiego miasteczka w czasie wakacji letnich. Jego sztuka mimo iż magiczna nie zachwyca okolicznych dzieci no bo co z tego,że lalka sama się porusza bez żadnych sznurków jeśli tylko chodzi.  Wymęczony i głodny kładzie się spać na murku koło plaży tylko po to aby po przebudzeniu spotkać Misuzu Kamio. Misuzu jest energiczną młodą dziewczyną,trochę ciamajdowatą ale dobrą duszą. Yukito opowiada jej o celu swej podróży którym jest odnalezienie Uskrzydlonej Kobiety,cel pozostawiony mu przez matkę. Samotna Misuzu postanawia zaprzyjaźnić się z naszym głównym bohaterem i spędzić wakacje pełne zabawy. Tylko co może wyjść z takiej przyjaźni?

A no może wyjść Key. Tak naprawdę po kilku odcinkach miałem ochotę przestać oglądać tą serię. Nie uczyniłem tego tylko dlatego,że nie było powodu. Zresztą do dalszego oglądania też nie było powodu bo akcja nie porywała. Powoli acz skutecznie pomagamy innym wokół aby w końcu skupić się na najważniejszym z problemów i źródle wypełniającej miasto magii. Jednocześnie pełna "smutnych" scen seria miała wytaczać z nas wiaderka łez. niestety poczułem się winny za swoje niewdzięczne serce gdyż sceny te na mnie nie działały. Owe smutne historie pojawiające się tutaj sprawiały jedynie,że seria wydawała mi się miłą historią o nie do końca miłym życiu w którym z pozoru piękne rodziny posiadają własne problemy których na pierwszy rzut oka nie widać. Postacie bowiem są stworzone naprawdę ładnie a animacja jest piękna jak na rok powstania tego anime. Zresztą czego oczekiwać skoro studio słynie z ładnie narysowanych panien z wielkimi oczami. Taka "czysto japońska" kreska która dla niezaznajomionych w gatunku wybitnie stwierdza,że jest to anime. Zresztą dla okresu pierwszego dziesięciolecia dwudziestego pierwszego wieku taki obraz jest czymś normalnym. Dlatego też pod tym względem określam ją jako porządną. 

Co innego mogę powiedzieć za to o muzyce. Naprawdę przepiękny opening który dosłownie "dostraja nas" do tempa i uczuciowości serii. Wielokrotnie z resztą wykorzystywany jest jako podkład dźwiękowy gdy wydarza się coś...no właśnie coś ważnego,coś uczuciowego,coś co niby ma stanowić sens serii. Zbyt wiele razy użyty jest te opening do tego stopnia,że zaczyna ranić uszy w czasie odcinka. Przynajmniej takie jest moje odczucie ale cóż poradzić. Ending z kolei brzmi przyjemnie,nie jest nadużywany ale jakością nie dorównuje openingowi. Chociaż może to być moje odczucie. A o gustach muzycznych się nie dyskutuje więc ocenę tego pozostawiam wam drodzy czytelnicy.

Wróćmy może w naszej podróży do czysto fabularnej strony tej serii. Zaczynając owe anime pomyślałem,że będzie to harem a chwilę później jednak doszedłem do wniosku o romansie.  I owszem ponadczasowy i tragiczny romans w niekończącej się opowieści. Tak można by określić to anime ale jednak czegoś brakuje. Otóż brakuję trochę romansu. Z braku tegoż elementu seria stała się powoli tragicznym ciągnącym się aż do nieubłaganego(a może oczekiwane ale przez widzów) końca dramatem. Dramatem życiowym albowiem sceny są zarówno wesołe,pozytywne jak i zwiastujące sensowne okrutne zakończenie. Ale chyba przesadzam. Bowiem oglądając te pięknie stworzone postacie,ładnie wykonane tła oraz słysząc ten przepiękny opening,jako tło muzyczne w środku odcinka,czy nawet wiedząc co się stanie i jak nieubłagany jest los nie potrafiłem wyczuć dramatyzmu w scenie.  To anime jest po prostu zbyt piękne aby poczuć się dramatycznie.

Podsumowując mogę powiedzieć,że seria ciągnie się przy oglądaniu. Nie dłuży ale ciągnie. Jaka różnica? Otóż taka,że przy dłużeniu myślisz sobie "Niech to się w końcu skończy!" A przy ciągnięciu tego nie ma. Nie jest zachęcony do kolejnego oglądania ani nie masz żadnej pobudki która kazała by ci zaprzestać. Tak naprawdę to podejrzewam,że gdybym zaprzestał oglądania to nigdy bym do tego anime nie powrócił a recenzja ta by nie powstała. Najlepsze bowiem okazały się odcinki które nie były w głównej linii czasowej a ostatni 13 odcinek okazał się być zaledwie streszczeniem serii TV oraz zapowiedzią odcinków specjalnych.

Teraz was opuszczę albowiem pozostały mi do obejrzenia jeszcze dwa specjale i kinówka które być może odmienią moje spojrzenie na tą serię.

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz

Uwaga: tylko uczestnik tego bloga może przesyłać komentarze.