Dzisiaj na talerzu krótka acz satysfakcjonująca seria Saint Young Men(jap. 聖☆おにいさん)
Ci którzy podgryzają lekko język angielski już wiedzą,że tytuł oznacza Świętych Młodych Mężczyzn.
I w istocie seria opowiada bowiem... o Jezusie i Buddzie którzy wybrali się na wakacje do Japonii.
Trochę nietypowy Slice of Life chociaż nie tak randomowo zabawny jak Nichijou.
Seria składa się z dwóch odcinków OVA oraz filmu(ten muszę jeszcze obejrzeć) i jest na podstawie mangi autorstwa Hikaru Nakamury.
Humor głównie polega na tym,że obaj nie znają się dobrze na społeczeństwie w którym przebywają oraz na ukazywaniu ich charakterystycznych cech w nietypowym chwilach. Dla przykładu podam Jezusa stojącego na wodzie którego niektórzy wzięli za ninja ;) Albo pojawiające się owoce na drzewie i cudem odzyskujący władzę w nogach staruszek przez przypadkowe burczenie w brzuchu Buddy.
Jeśli ktoś zna historie/mity/religijne historie(określenie z którym się nie zgadzasz pomiń) może się dobrze uśmiać i z lekkim sercem odprężyć. Jeśli natomiast nie zna się życiorysów czy podań o szanownych głównych bohaterach...to do nauki. Serie naprawdę warta zużyciu tej godzinki na OVAkę,film mam nadzieję mnie nie zawiedzie. A nawet jakby to pozostają rozdziały mangi :)
Nie polecałbym za to lektury czy oglądania tego osobom które są na tyle radykalne,że uważają takie żarty za bluźnierstwa. A przecież to Bóg stworzył śmiech. Jestem przekonany,że nawet on sam śmieje się z dobrej pracy twórców.
W skrócie: brać się i oglądać całe 8/10 dwa punkty ucinam bo za krótkie.
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz
Uwaga: tylko uczestnik tego bloga może przesyłać komentarze.